Oto moje "długo i szczęśliwie"
Gdy byliśmy młodzi baśnie pozwalały nam zapomnieć, a jednocześnie też przypominały, że dobro zawsze zwycięża, że wiara rodzi soczyste owoce, że marzenia nie są wyimaginowaną plotką, że walka i wytrwałe dążenie do celu zawsze będą współpracować. Pozwalały odpływać, poddać się beztroskim marzeniom o pałacach i rycerzach na białych koniach, niekończących się przygodach.
Teraz baśń wygląda inaczej – siedem krasnoludków w barwnych strojach leży w kałuży krwi. Teraz olbrzym żywcem pożera Tomcia Palucha, Roszpunka wraz z księciem zostaje wypchnięta z wieży, a Kapitan Hak wyrywa serce z piersi Piotrusia Pana. Titelitury zabija młynarzównę, która odgadła jego imię, wilk wgryza się w gardło Czerwonego Kapturka, a zła wiedźma wpycha Jasia i Małgosię do rozgrzanego pieca. Zło nie odniosło jeszcze ostatecznego zwycięstwa, ale Czytelnicy już zaczęli palić stare baśnie i wierzyć w nowe zakończenia.
Złe zakończenia.
Złe zakończenia.