To twór kontrowersyjny. Nierzadko
tragicznie słaby. Zwykle nie wnosi niczego ciekawego, mówi o tym samym, jednie
ze zmianą narracji, a co gorsza: rzuca światło na rzeczy, które lepiej
wyglądały przygaszone. Zrywa maskę tajemniczości, wszystkie niedopowiedziane
„smaczki” i niewiadome, nagle zostają opowiedziane… Nowelka. Pisanie jej, z
góry może być skazane na obelgi – jeśli seria jest głupawa, ale wywołująca
zamieszanie i skandal, autor pisze dodatki, by chwytać zainteresowanie, zmuszać
do kupienia, intrygować, wzbudzać skrajne emocje. Zarabiać. Jeśli robi to, by
faktycznie pokazać coś sensownego, cenię ogromnie. I uważam za spoko pomysł.
Nie wiem, czy kiedykolwiek nadejdzie moment, że pod jednym z moich tekstów będzie tyle wyświetleń, co kiedyś. Że liczby będą mnie cieszyć, że zainteresowanie będzie wzrastać. Przywykłam do echa w Disqusie, do wyświetleń tak znikomych, że czuję się, jakbym bloga prowadziła przez miesiąc, a nie ich dwadzieścia cztery. To dlatego zniknęłam. Zdołowałam się, zbyt bardzo wzięłam do siebie brak odzewu, a dodatkowe problemy z bloggerem sprawiły, że publikowanie czegokolwiek stanowiło test dla systemu – pojawi się na liście czytelniczej, czy nie, będzie z miniaturką, czy nie. Męczyło mnie to.
Ale zrozumiałam, że to miejsce jest zbyt ważne by z niego rezygnować, daje mi zbyt dużo satysfakcji, zbyt dużo serca w nie włożyłam, cierpliwości i pracy, przede wszystkim – prowadzenie bloga daje mi szczęście, nawet jeśli posty pojawiają się trzy razy na miesiąc, jak było właśnie teraz, we wrześniu. Który nie był zbyt spektakularny w liczbach. Trzeba bowiem wiedzieć, że prowadzenie bloga nie jest obowiązkiem i czytanie – również powinno wypełniać czas wolny, we wrześniu pod dostatkiem nie było go zbyt dużo, więc i statystyki wyglądają raczej średnio.
To tyle. Nie chcę popadać z przesadną melancholię, nie chcę się użalać, nie chcę też na cokolwiek narzekać. Wszystko będzie dobrze:)
Troszeczkę zastanawia mnie sens
rozpoczęcia studiowania teatrologii, podczas gdy właśnie wychodzi premiera
filmu, w którym grasz główną rolę, u boku najbardziej rozchwytywanego aktora
młodego pokolenia. Ten film gwarantuje Ci szansę na wybicie się i wielką sławę,
dostajesz dziesiątki propozycji ról od znanych reżyserów, a Ty po prostu – odsuwasz się
w cień by uczyć się o teatrze, zamiast w nim występować, chociażby. Nie bardzo
rozumiem wyboru – za pięć lat nikt o Tobie może już nie pamiętać, a szum
spowodowany „Szkolną Dumą” osłabnie. Role
raczej nie poczekają. Żyłam również ze świadomością, że aktorzy wybierają się
na studia niezwiązane z aktorstwem właśnie, bo toż to zawód niepewny jest. Tak
czy inaczej, zmierzając do sedna sprawy: Emma, główna bohaterka serii „Między
wierszami” wybór właśnie taki podjęła. I nie rozumiem jej zupełnie, ten element
to jedyny fragment w drugim tomie, który totalnie mnie nie przekonał.
Dziewczyna, która od najmłodszych lat chodzi na castingi – nie z przymusu,
wypada zaznaczyć – i kocha aktorstwo, marzy o dużych rolach, rezygnuje, gdy w
końcu nadchodzi szansa zawojowania Hollywood. Chciałabym być wobec niej
asertywna, ale cholernie drażni mnie takie zachowanie. Nie wiem z czego to
wynika.