Warto iść naprzód ("Przez 10 minut")



Dziesięć minut. Niewiele, prawda? To zaledwie kawałek dłużącej się lekcji, kropla w morzu chwil naszego życia, zaledwie mały ułamek tego, co było i jest przed nami. Tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, a może nie wierzymy, że przez dziesięć minut mogłoby odrodzić się nasze życie, zmienić na lepsze. Chiara, bohaterka książki Przez dziesięć minut, a zarazem jej autorka świeci dla nas ogromnym przykładem. Bo uwierzyła, że mimo przeciwności losu, parę chwil spędzonych na czymś wyjątkowym może odmienić jej życie. Nasze życie.

Odkąd tylko przeprowadziła się z mężem z małej wsi do Rzymu, wiele spraw się pokomplikowało. Chiara straciła swoją rubryczkę w gazecie, wylądowała w centrum miasta, którego nienawidzi, a wrażliwość, z której dotychczas słynęła według jej męża - wyparowała. I pewnego dnia odbiera telefon. Telefon, którego nikt z nas nie mógłby odebrać pozytywnie, będąc na miejscu bohaterki. Wystarczyło jedno słowo, by Chiara wylała hektolitry łez, zapisała się do terapeuty i napisała ten dziennik, pełen uczuć, szczerości i motywacji. Wystarczyło jedno „Odchodzę”, by świat kobiety stanął do góry nogami.

Gra w dziesięć minut. Bo to o to chodzi w tej książce. Chiara zgodnie z zaleceniem terapeutki skrupulatnie, każdego dnia wykonuje to, czego nigdy w życiu nie robiła. Chodzenie do tyłu, wpatrywanie się w obraz Jana Vermeera, haftowanie. Czy dzięki tym małym i niepozornym rzeczom Chiara odnajdzie szczęście?

To wspaniała książka, do której nie mam zastrzeżeń. Prowadzona w formie notatek z dziennika – krótkich, ale pełnych przemyśleń. Język autorki momentami przypomina autorkę Tahereh Mafi. Może nie cechują ją melodyjne porównania, ale ta lekkość. Delikatność i prostota. Język zdecydowanie genialny.

"To strasznie trudne nie być do dyspozycji osoby, którą kochamy, Chiaro. Ale czasami trzeba. Ta bezwzględna dyspozycyjność nie pomaga ani nam, ani jej." 

Nie spodziewajmy się zawrotów akcji, to dziennik nie dreszczowiec. To też przyjemna lektura na szare dni, którą czyta się wspaniale, której słowa spija się bez wytchnienia oraz nerwowo zaznacza mądre cytaty i refleksje. Takie książki powinno się czytać wolno, mimo tego jak wciągająca jest lektura. Żeby zrozumieć przede wszystkim sens powstania tego pamiętnika, żeby zrozumieć ból i zastanowić się, czy aby przypadkiem i my nie mieszkamy w Egolandzie, wytworze wyobraźni bohaterki Przez 10 minut.


Przyjaźń jako najmocniejsza z relacji i przyjaciele jako najbardziej czuli towarzysze Chiary pomagają jej wypełniać codzienne wyzwania. Ale wspierają ją również, uświadamiając jej że nie jest sama, i mimo że się tak czuła, nigdy nie była. To nie jest książka wysokich lotów, ale wzruszyła mnie, wywołała śmiech i uświadomiła, jak los może poplątać ścieżki życia.

To książka o rozstaniu, o walce i o sile przyjaźni. O pierwszej miłości, i o tej drugiej. O niegasnącej wierze i nadziei we własne możliwości. Nadziei w to, że my decydujemy jak potoczy się nasze życie, i w momentach słabości wystarczy trochę wsparcia ze strony bliskich, by znów stanąć na nogi i oddychać pełnią życia. Powiem szczerze. Po przeczytaniu tej książki sama zastanawiałam się nad tym, żeby codziennie robić coś, czego nigdy nie próbowałam. 

"Trzeba brać wszystko, co dobre, prawda?"