Czytania
Czy zauważyłeś, że ludzie zbyt łatwo poddają się wpływowi wcześniej narzuconych etykiet? Stereotypów? W nocy, na przykład, idąc ulicą, wyobraźnia podpowiada im niestworzone rzeczy: słyszą szepty, widzą ludzi, czują wzrok i zagrożenie. Paranoja sprawia, że najlepiej byłoby zaszyć się w domu. Powszechnie bowiem przyjęto, że wszelkiego rodzaju zło: zamachy, kradzieże, porwania i morderstwa dokonuje się właśnie wtedy – gdzieś w przeciągu tych dwunastu czarnych i otulonych mrokiem godzin. To nieprawda. Za dnia jesteśmy tak samo, a nawet bardziej odsłonięci, równie bezbronni oraz widoczni. A najlepiej mówi o tym przykład Amy i Nicka Dunne, młodego małżeństwa, których słońce i parna, czterdziestostopniowa temperatura wcale nie ochroniła. Bo przecież złe rzeczy dzieją się na okrągło i nie czekają, aż zjemy kolację.
Tamtego upalnego dnia temperatura naprawdę dawała się we znaki. Nick – a właściwie Lance Nicholas Dunne, główny bohater powieści Gillian Flynn "Zaginiona Dziewczyna" – właśnie wracał do swojego domu, gdzie czekała na niego żona Amy. To była ich piąta rocznica ślubu. Jednak zamiast kobiety, zastaje tam prawdziwe pandemonium: zdemolowany salon, zniszczone meble, wytartą w pośpiechu krew na parkiecie. Podejrzenia automatycznie padają na męża, który w żaden sposób nie pomaga sobie, kłamiąc i szokując niewłaściwym zachowaniem. Mając u boku siostrę, stara się udowodnić swoją niewinność, ponieważ jak się okazuje – piękna i dobrze urodzona Amy nie zawsze była obiektem westchnień i podziwu społeczeństwa. Jeśli Nick nie popełnił przestępstwa, co się stało z jego żoną? A może rzeczywiście jest zabójcą? I czy istnieje pojęcie "zbrodni doskonałej"?
"Zaginiona Dziewczyna" to majstersztyk. Gillian Flynn w swojej trzeciej książce popisała się niesamowitym połączeniem powieści detektywistycznej, sensacyjnej, obyczajowej oraz psychologicznej. Jej lekturę porównać można do odpakowywania prezentu, do zdzierania ozdobnego papieru warstwa po warstwie, nie wiedząc co jest w środku ale i nie mogąc też wysnuć jakichkolwiek przypuszczeń – autorka posłużyła się bowiem paroma chwytami, które kompletnie niszczą każdą teorię czytelnika i burzą wszystko, co wspomniane było wcześniej. Co mam na myśli? Flynn sprytnie podzieliła powieść na narrację Nicka, streszczającego nam aktualny przebieg śledztwa oraz część poświęconą dziennikowi, który prowadziła Amy, przedstawiającego nam wydarzenia z przeszłości i ówczesną sytuację małżeństwa. Oba te elementy, poprzeplatane między sobą w odpowiednich momentach się zazębiają i rozjaśniają wiele spraw, jednocześnie budując niedomówienia i stawiając czytelnika z pytaniami: Kto w końcu jest dobry? Kto zły?
Jestem pełna podziwu i nadal kiwam głową z niedowierzaniem, myśląc o niektórych elementach układanki, które tak starannie zostały dopracowane. Przez całą powieść autorka miesza wątki, bawi się wyobraźnią, pokazuje to, co wydarzyło się naprawdę i to, co wyolbrzymione zostało przez bohaterów lub w ogóle nie miało miejsca. Gillian Flynn pomyślała o wszystkim, każdy detal ma swoją historię a bez niego nie byłoby tej pełnej, idealnej całości. Przechodzą mnie ciarki na samą myśl, jak na równi przewidywalna co nieprzewidywalna jest ta książka. Bo przecież wystarczy sto stron, by rozwiązać zagadkę. Nieprzemyślane posunięcie autorki? Zepsucie czytelnikowi zabawy? Zero napięcia aż do końca książki? Skąd! Autorka robi to specjalnie! Wydaje się, że rozwiązanie daje na tacy, a jednak to, co dostajemy jest zawsze dwa kroki przed nami i w nie ma nic wspólnego z naszą interpretacją. Ta powieść zmusza czytelnika do intensywnej analizy i intelektualnego wysiłku tak mocno, że to boli, a w kulminacyjnym momencie i tak sprawi, że odbiorca poczuje się oszukany i nie przewidzi takiego obrotu spraw. "Zaginiona Dziewczyna" drwi z naszej naiwności i nieprecyzyjnej dedukcji, prowokuje do refleksji nie tylko na poziomie odnalezienia porywacza Amy, ale rozkazuje zrozumieć skomplikowaną psychikę obojga głównych bohaterów, co – tutaj wydawać może się prześmiewczo głupie i oczywiste, ale uwierz lub nie, jest piekielnie dobrą zabawą.
Trzeba również zaznaczyć, że "Zaginiona Dziewczyna" nie należy do kanonu książek najcieńszych. To grube, prawie sześćset stronicowe tomiszcze, z którego ¼ jest tak mozolna i nużąca, że ja sama czytałam ją tydzień – i to nie bynajmniej z braku czasu. To też świadczy o tym, że nie jest to powieść idealna i osoba, którą się za nią zabiera musi zaopatrzyć się w cierpliwość oraz tolerować wszystkie niepotrzebne szczegóły, z którymi zapoznaje nas autorka, zamiast skupić na się na głównym wątku uprowadzenia. To taki sposób odwrócenia uwagi: wprowadzenie nowych bohaterów pobocznych, częste retrospekcje i zbędne odniesienia do momentów z przeszłości, które mają sprawić, że czytelnik przestaje odczuwać presję odnalezienia i szał śledczych, a poczuje się odrobinę swobodniej, wybije się z rytmu kryminału a wczuje w obyczajówkę.
Gdyby nie przerażająco żmudny wstęp, to nieszczęsne rozpoczęcie książki, powieść ta byłaby jedną z tych, o których mówię w samych superlatywach. Jest piekielnie mrocznym thrillerem, naładowanym suspensem, zupełnie pokręconym i szaleńczo pomieszanym. Za pomocą narracji z perspektyw dwójki małżeństwa, Nicka i Amy, ukazuje ich własne światopoglądy oraz kreuje świetny portret psychologiczny socjopaty – uwielbiam tę autorkę, za tak świetnych bohaterów, za ich trudne osobowości, za to, że w każdym rozdziale poznajemy ich od nowa. Do tego jeszcze błyskotliwa fabuła, sprawne i przyjemne pióro autorki, niespodziewane zwroty akcji i to otwierające furtkę wyobraźni zakończenie! Tę pokrętną powieść – "Zaginioną Dziewczynę" autorstwa Gillian Flynn, polecam fanom gatunków takich jak thriller, powieść psychologiczna oraz kryminał, ale i zwyczajnie spragnionym nieszablonowych wtrąceń i perełek wśród najbardziej wyjątkowych.
Według mnie – jedna z lepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Macie podobne wrażenie, co sądzicie o filmie, a może dopiero się do nich przymierzacie?