Wdzięczność



Umiłowani moi. Powoli krystalizuje mi się w głowie, jak mogłabym zacząć ten tekst, ale dzieje się to zbyt kompulsywnie, wszystko wiruje zbyt szybko i za szybko, abym mogła to wyłapać w magiczny słoik, zmielić pod względem stylistyki i składni. Abym mogła utworzyć skrajnie logiczny układ liter, chmurę zlepków liter, nową melodię rutynowego pukania w klawiaturę. Ale próbuję. Mimo, że jestem fizycznie obolała i mentalnie też mi się wszystko kotłuje. I w takich momentach, w dokładnie takich, które de facto mają zaszczyt upiększać moje życie coraz częściej, cenię sobie wszelkie nominacje.

Nie mogę powiedzieć, że nie lubię nominacji. Czy tych zwykłych, czy wyróżnień Liebser Blog Award. Tym razem trafiło mi się to drugie i jest mi strasznie miło za każdym razem, gdy ktoś sprawia mi taką przyjemność. Tym razem były to Whiteand Black Books i Lexiss, za co szczerze dziękuję! Dzisiaj więc skazani jesteście na typowy post-zapychacz, który jest dla mnie ostoją duchową, kiedy przez książkę do recenzji nie da się przebrnąć, a na blogu wieje pustkami. Nie muszę lektury wtedy połykać, a czytać sobie spokojnie, ze świadomością, że mam wolne i obijać mogę się do bólu. 

Takie okoliczności aż wymagają częstszego nominowania. Zadbajcie o to. 

Pytania od White and Black Books:

Pierwsza książka jaką pamiętasz?
Pierwsza? Rany, nie mam pojęcia. Książki, które najwcześniej pojawiły się w moim życiu to te cieniusieńkie bajki rymowane ze szkolnej biblioteki (na takie wówczas była wielka moda, dzieci brały je garściami, wymieniały się, kolorowały malowanki w środku, uzupełniały rebusy, krzyżówki etc.) Pamiętam też dokładnie dwie książki, które zawojowały moim światem czytelniczym w wieku sześciu lat. „Mała syrenka” i „Pinokio” nadal dumnie stoją na półce pośród książek tych bardziej ambitnych i przede wszystkim, grubszych.

Pierwsza książka przeczytana samodzielnie?
Nie mam pewności, ale zapewne coś z wyżej wspomnianych. Albo z lektur, wszystkie czytałam.

Jak jest twoim zdaniem najlepsza ekranizacja?
W zeszłym roku po przeczytaniu "Wielkiego Gatsby’ego" obejrzałam od razu film. A potem obejrzałam go jeszcze trzy razy. Wielkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że zarówno książka, jak jej adaptacja zgadzają się pod każdym względem. Uważnie śledziłam dialogi w książce porównując je do filmu, i śmiem twierdzić, że pokrywały się ze zaskakującą zgodnością. Nie wiem czy jestem jakimś kamieniem, ale to film mnie wzruszył bardziej niż książka. O ile w ogóle można to nazwać wzruszeniem, ot taka chwila zaszklenia oczu. Ale ten film to geniusz świata, warto obejrzeć.


Częściej kupujesz książki czy wypożyczasz?
Mój okres stałego bywalca w bibliotekach minął jakoś w wakacje, gdy uświadomiłam sobie napływającą do mojej biblioteczki zewsząd górę książek: konkursy, prezenty, własne zachcianki. Od tamtego czasu czytam wszystko z biblioteczki własnej, ale wrócę tam, do biblioteki, ponieważ nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kiedyś to biblioteka  była moim jedynym źródłem książek, i mam teraz o niej tak zapomnieć? Po tym, co dla mnie zrobiła? Nigdy!

Jaką książkę chcesz przeczytać w tym momencie?
Umrę i zacznę łazić z rękoma wyciągniętymi przed siebie nocą, jak nie dostanę "Feed". Chciałabym też "Więźnia Labiryntu" i odświeżyć sobie "Portret Doriana Graya".

Co daje ci motywację?
Raczej: co mi motywacji nie daje? Taki żarcik. Motywację daje mi myśl, że miło będzie, gdy ktoś doceni mój wkład w dany projekt, zauważy, wynagrodzi, skomplementuje. To, że w pewien sposób wpłynie to na moje doświadczenie… sorry, głupio gadam. Motywację daje mi myśl, że w nagrodę kupię sobie nowiuśką książeczkę, nieśmiganą, pachnącą, dobrą.

Książka, której wolałabyś nie przeczytać, po to żeby móc przeczytać ją jeszcze raz po raz pierwszy i poczuć emocje, które ci towarzyszyły w trakcie czytania. 

"W szponach mrozu", drugi tom Akademii Wampirów jest taką kakofonią akcji, że może serce nie wyrobić. Serio. Ta książka mnie całkowicie rozbiła, sfrustrowała i zmartwiła. A potem mnie powiesiła za ręce tak, że byłam jej workiem treningowym, a ona wcale nie początkującym bokserem. Krew tak mi buzowała w żyłach, że oddałabym wszystkie (no, prawie :p) książki świata, za to, żeby móc przeczytać ją ponownie, móc zakochać się w niej, znienawidzić, rzucić o ziemię i rozbryzgać krwią mojego złamanego serca i łzami spuchniętych oczu. Teraz niech ona cierpi.

Wolałabyś przeczytać wszystkie książki twojego ulubionego autora, ale nigdy go nie spotkać czy móc przeczytać tylko jedną jego książkę, ale spotkać się z nim i porozmawiać?
Jasne, że to to drugie. Na spotkaniu mogłabym poznać i jego, i motywy, które kierowały nim podczas pisania, kreowania pomysłu. Jak na niego w ogóle wpadł, i dlaczego fabułę poprowadził w danym kierunku. Takie smaczki sprawiłby, że jeszcze bardziej zapałałabym do niego miłością, a któż wie, czy jego inne książki nie są czasami największymi gniotami?

Jakie książki najbardziej lubisz czytać?
Wszystkie :D Przyznam, że najwięcej na półce mam książek dystopijnych i young adult, bo to tematy na czasie, ogólnodostępne. Ale lubię w międzyczasie poczytać sobie kryminały, klasykę, romanse, obyczajówki, chociaż w głębi duszy wiem, że nic na świecie nie przebije mojej najdroższej fantastyki.

Najgorsza książka, którą przeczytałaś? 
"Eragon" to największy gniot na świecie. Błagam, oszczędźcie mi tego bólu i nie kupujcie tej książki, bo to tak nudna, odmóżdżająca i tragicznie napisana powieść, że równie dobrze możecie wyrzucić portfel w kosz, albo mi go oddać. Preferuję to drugie, bo jeśli będzie w koszu, zawsze potem możecie się wrócić, portfel odszukać i skoczyć po "Achajkę", Andrzeja Ziemiańskiego (recenzja), po czym zabić mnie powtórnie. "Achaja" to zło, "Eragon" to zło. Strzeżcie się ich, póki życie Wam miłe, albo dosięgnie Was klątwa i spotka mój gniew.

Książka, którą mogłabyś czytać do końca życia i nie czytać innych.
Zważywszy na to, że "Miasto Szkła" czytałam już 5 razy, a w tym miesiącu czeka nas 6 randez-vous, można uznać, że to tę książkę z chęcią czytałabym do końca życia, bo jest tak mistrzowska, że nie można ją przeczytać tylko jeden raz. A poza nią, to hm... Biblia? Niezastąpione źródło wiedzy, masa stron, ciekawe rzeczy. Możliwe podtrzymanie na duchu, nic tylko czytać. 

Lexiss pyta mnie o:

W jakim książkowym świecie chciałabyś żyć? Dlaczego?
Już kiedyś odpowiadałam na podobne pytanie, ale odpowiedź powielę, ponieważ pod tym względem swojej decyzji już raczej nie zmienię. Chciałabym żyć w świecie Nocnych Łowców, być jedną z nich, jeśli już. Dlaczego? Enigmatyczna historia powstania Nefilim, ich obyczaje, walki!, łacina wałkowana od małego, Idris no i, W Czerni Wyglądają Lepiej Niż Wdowy Naszych Wrogów Od 1234.

Kto jest Twoim (fikcyjnym) rycerzem na białym koniu?
Ale dlaczego od razu fikcyjnym? Jace Herondale wcale, ani trochę, ani odrobinę nie jest fikcyjny. Wiedziałabym, tak? Tyle lat po ślubie…

Książka czy ludzie.
Teoretycznie jeszcze wczoraj wybrałabym książkę. Ale każdej minuty, każdej godziny, dnia i miesiąca spotykają mnie takie niesamowite chwile, że w praktyce ludzie zawsze wychodzą na pierwszy plan. Powiedzmy sobie szczerze: życie bez książki istnieje. Przecież gdy byliśmy dziećmi, nie czytaliśmy, bo nas nie nauczono. Większość społeczeństwa żyje bez książki. Ale życie bez ludzi? Fakt, potrafią nieźle wkurzyć, potrafią być, a raczej bywają najbardziej nienawistnymi i przesiąkniętymi do krwi zazdrością, dwulicowością i obłudą istotami. Ale to przecież tak bardzo ludzkie, tak bardzo nam bliskie i dzięki nim, nawet jeśli nie zdawali sobie z tego sprawy, nauczyliśmy się tak wiele o życiu. W książkach ta wiedza jest bardziej podręcznikowa, tego nie można traktować na równi, to trzeba doświadczyć.

Ulubiona potrawa.
Właśnie zjadłam super dietetyczną kolację (czyt. jabłko) i najchętniej wolałabym unikać takich pytań, bo nagła myśli o schabowych wybija mnie z dobrej passy. W ogóle to staram się jeść wszystko i jakoś specjalnie nie faworyzuję dań. Chyba, że chodzi o barszcz czerwony...

Gdybyś miała trzy życzenia – jakbyś je wykorzystała?
Po pierwsze, pozwoliłabym losowi na wybranie mi dobrych studiów (bo sama nie mam pomyślunku), abym w przyszłości mogła jako tako funkcjonować. Żyć. Po drugie, i ach! Już czuję ekscytację we krwi. Chciałabym pozwiedzać świat. Pekin, Moskwa, Dubaj, Grecja, Barcelona!, Nowy Orlean, Chile, Egipt. Wszystko co się da, wszystko gdzie się da. I po trzecie, chciałabym żyć życiem, czerpać z niego jak najwięcej, póki jestem młoda, a konsekwencje nie podcinają mi skrzydeł, bo mimo wszystko w tym wieku odpycha się je gdzieś na bok. Chciałabym być na bezustannym głodzie poznawania rzeczy nowych, nie bać się ryzyka, nie stosować się do tego, co „wypada”, szukać nowych wyzwań. Chciałabym nie myśleć o konsumpcji, gromadzeniu i pracowaniu. To przykre przecież na starość uświadomić sobie, że to, co było najważniejsze umknęło bezpowrotnie. Że kosztem życia oszczędziłam życie.

Jaka książka najbardziej zapadła ci w pamięć? Dlaczego?
"Milion małych kawałków", Jamesa Freya. Chwyciła mnie za serce. Jest piękna, a jednocześnie straszna i przyprawiająca o dreszcze. Zero w niej koloryzowania, język cudowny, obrazowy, a jednocześnie tą swoją szczerością i bezpośredniością odrzucający. Chciałabym do niej wrócić. Chciałabym jeszcze raz poobserwować historię autora. Bo to o nim jest ta książka. Historia o alkoholizmie i o wielkiej walce, o miłości i stracie. 

Ulubiona książkowa para? Dlaczego?
Tessa i Jem z Diabelskich Maszyn. Oni z resztą zajęli pierwsze, honorowe miejsce w moim rankingu najlepszych – według mnie – książkowych par, i to tam wybór ten objaśniłam.

Twoja największa pasja?
Eh, czytanie książek się liczy? Bo oprócz tego, pasji mam niewiele. Chociaż nie, jedną z ważniejszych pasji w moim życiu jest sport. Czynnie uprawiam piłkę nożną i stale kibicuję FC Barcelonie.

Jak widzisz siebie za 10 lat?
Staram się nie myśleć o przyszłości. Bo świadomość jej istnienia siłą ściąga mnie w dół, gdzie marzenia są tylko naiwną iskierką, a liczy się tylko ciężka praca i sumienność. Chciałabym widzieć się szczęśliwą. Z przekonaniem, że cały świat jeszcze przede mną, że mogę go mieć, wystarczy tylko idealny moment na wyciągnięcie ręki. Ale wystarczy również jeden moment by go stracić, upuścić i roztrzaskać. Dlatego chciałabym widzieć się na wpół zdystansowaną, rozważną, mądrą. Tak, przede wszystkim mądrą, ale nie pod względem zdobytej wiedzy, a zdobytych doświadczeń. To taka mądrość jest prawdziwym skarbem.

Gdybyś mogła zdecydować o swoim wyglądzie to: zostałabyś  taka jaka jesteś, czy zupełnie byś się zmieniła?
W stu procentach zostałabym sobą. Lubię się. Nie jestem idealna, to fakt, ale wszystkie kompleksy da się w pewnym stopniu zniwelować. Wystarczy odrobina chęci. 


Jeśli udało Ci się dobrnąć do końca, czuj się nominowany. Ale mam też taką jedenastkę (wątpliwych?) szczęśliwców, którzy oczywiście wziąć udział mogą, ale z nożem przy gardle nie zmuszam. 
Z racji tego, że zdecydowanie bardziej zadawać wolę pytania, niż na nie odpowiadać, macie coś specjalnego.

1. Możesz zmienić zakończenie jednej książki. Którą wybierasz i dlaczego właśnie ją?

2. Co najbardziej lubisz w czytaniu?
3. Gdyby przyszło czytać Ci jedną książkę do końca życia, na którą padłby wybór?
4. Gdybyś miała trzy życzenia - jakbyś je wykorzystała?
5. Jak spędzasz wolny czas, nie licząc czytania i blogowania?
6. Jak widzisz siebie na 10, a nawet 20 lat?
7. Kto jest twoim autorytetem? Jeśli go nie masz, kogo najbardziej podziwiasz?
8. Jak myślisz, dlaczego ludzie nie sięgają po literaturę?
9. Jaka książka zmieniła Twoje poglądy, sprawiła, że na świat patrzysz inaczej?
10. Największy książkowy gniot, jaki miałaś okazję przeczytać?
11. Jakie 3 filmy każdy powinien obejrzeć, i 3 książki, które trzeba przeczytać?


Standardowo zachęcam do wzięcia udziału, ale po raz kolejny wtrącę, że nic na siłę. Osobiście lubię dowiadywać się różnych, ciekawych rzeczy o Was, a właśnie LBA jest idealnym powodem, by zrezygnować z anonimowości i poczuć się stabilniej. Lepiej. Jestem ciekawa jak sobie poradzicie z pytaniami, wprost nie mogę się doczekać!