TOP5. Najbardziej hardcorowe mamy na Dzień Matki!



Dzień Matki zbliża się wielkimi krokami, dlatego chciałabym przybliżyć Wam oblicza tych silnych kobiet, żon i mam. Dlaczego? Być może w małym hołdzie – zwykle ich macierzyństwo nie gra pierwszych skrzypiec w powieściach, ale przecież fakt, że są fikcyjnie, nie oznacza, że ich problemy również takie są. Każda z nich jest niepowtarzalna i źle czułam się układając je w kolejności od mniej ważnej, do silniejszej, ponieważ są one równie wyjątkowe i na swój sposób osiągnęły niemożliwe. Tego dnia każda matka jest tak samo silna i tak samo nieugięta.


Rosie Dunne "Love, Rosie"
Rosie to osiemnastolatka, która nie równa się z władczymi kobietami średniowiecza – nie władała ani Bizancjum, ani Westeros. Ale w życiu przeżyć musiała wiele. Niechciana ciąża przekreśliła jej plany i pozbawiła marzeń. Czy jest hardcorowa? Sam fakt w jakiej sytuacji została postawiona w tak młodym wieku, dowodzi jej sile i nieustępliwości. Jej sytuacja sprawiła, że sama zastanawiałam się, czy poradziłabym sobie z takim balastem, potrzebą marzeń, które musiałabym w mgnieniu oka przenieść na drugi plan, odłożyć na później. Rosie to osoba, która zamiast imprezować i cieszyć się studenckim życiem, test dorosłości zdać musiała w domu, trzymając w ramionach malutką córeczkę, symbol jej dojrzałości i siły.




Jocelyn Fray – "Miasto Kości"
Kobieta, która po wielu latach przerwy od treningów z serafickimi ostrzami, potrafiła zdzielić demona w kuchni swoją teflonową patelką. Kobieta, która nie tylko jest wielką wojowniczką, ale i opiekuńczą matką. Zataiła przed córką prawdziwe korzenie, przy pomocy czarownika wymazała jej wspomnienia. Zamknęła ją w wielkiej bańce, tylko dlatego, żeby nikt więcej ich nie zranił. Otóż Jocelyn nie miała łatwego życia – była przecież żoną Valentine’a, człowieka który chciał zgładzić świat, i aby nie zaspojlerować co niektórym – wyrządził krzywdę ich rodzinie większą, niż mogłabym opisać. To dlatego chroniła córkę przed Nocnymi Łowcami i bardzo podziwiam ją za to, że przestała być jedną z nich, stała się emigrantką. Uciekła przed swoim życiem, powołaniem i przeznaczeniem. Chciała o tym świecie zapomnieć, mimo, że pozostawiła tam również wielu znajomych i przyjaciół.


Catelyn Stark – "Gra o Tron"
Nie chciałabym dożyć dnia, kiedy moje dzieci zostałyby wysłane do stolicy kraju w sprawach "edukacyjnych, oświatowych i rekreacyjnych", aby później stamtąd nie wrócić. Catelyn Stark w Winterfell została tylko z trójką synów: Robbem, Branem i Rickonem. Reszta dzieci wraz z mężem wyfrunęła do Królewskiej Przystanii, a później w świat (albo do Nieba). Każdy w inną, niekoniecznie dobrą stronę. Pewnie na blogach przeczytała gdzieś o makabrycznym usposobieniu Georga R.R. Martina do rodu Starków, ale i bohaterów, którzy żyją sobie za długo. Dlatego wszczęła poszukiwania, powysyłała posłańców, a sama udała się wspierać najstarszego syna na polach bitwy. I taką właśnie ją zapamiętałam – cały czas wierzącą, że w końcu wraz z mężem i dziećmi usiądą w Bożym Gaju by nacieszyć się boską, jak i własną obecnością. Cały czas waleczną i kibicującą synowi. Tą, która przez wielu uznana była za wielką jędzę, a według mnie miała po prostu trudne życie – począwszy od niechcianego małżeństwa, po śmierć w rodzinie, trudne rządy i zdrady.


Karen Davis – "Hopeless"
Przybrana matka Sky, o której nie mogę powiedzieć zbyt dużo, ponieważ posłalibyście mnie za kratki za spojlerowanie. A jest co spojlerować. Jaka mamą jest Karen? Dającą dużo swobody, niesamowicie miłą i sympatyczną.  Ale jak każdy ma własne demony przeszłości. Pewien incydent sprawił, że postanowiła zmienić życie Sky, uczynić je lepszym. Karen uratowała Sky przed czymś bardzo, bardzo złym, narażając się tym samym na aresztowanie. Wszystko co zrobiła, wszystko co dokonała przez trzynaście lat macierzyństwa, wzięło się przede wszystkim z altruistycznych pobudek. Wyrzekła się normalnego życia tylko po to, by zapewnić bezpieczne swojej córce. Zaryzykowała życiem, by ją ocalić. Poświęciła się by oszczędzić jej cierpienia. Chylę czoła, Karen Davis.


Lily Potter – "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"
Lily zaszła w ciążę jesienią 1979 roku. W tym samym czasie pojawiła się pewna przepowiednia dotycząca dziecka, które po narodzeniu będzie miało moc, jakiej Czarny Pan nigdy nie będzie znać. Potterowie ukrywali się zatem, a 31 października 1981 roku, Voldemort wszedł do ich domu. Przed  śmiercią James Potter rozkazał Lily, by zabrała Harry’ego, do czasu aż do nie spróbuje powstrzymać Voldemorta. Jednak nieuzbrojony James nie miał szans z tak groźnym napastnikiem. Sam Voldemort chciał dać Lily szansę. Ona stanowczo odmówiła i gdy stanęła przed kołyską swojego dziecka, Czarny Pan ją zabił. Ponieważ śmierć Lily była czystą ofiarą, Harry został oznaczony ochroną jej miłości i dlatego zaklęcie Voldemorta odbiło się jak od tarczy, niszcząc jego ciało i pokonując go tymczasowo.
Ale jestem pewna, że większość z nas o tym wie, prawda?
Lily Potter udowodniła nie tylko swoją nieustępliwość, ale i niesamowitą ufność w miłości. Oddała życie za swojego syna, a gdyby właśnie tego nie zrobiła, z pewnością nie istniałby tak potężny czarodziej jak Harry.


To tylko piątka, ale warto pamiętać, że ile mam, tyle pierwszych miejsc. 

Jestem ciekawa w jakim stopniu zgadzacie się z moimi wyborami, kogo byście dodali. 
Czekam na Wasze komentarze i ucałujcie ode mnie swoje mamy!