Czytania
Życie bywa skomplikowane. Albo
inaczej. Życie jest skomplikowane.
Jeśli o tym nie wiesz, to znaczy, że albo nie wychodzisz z domu, albo nie
oglądasz programów paradokumentalnych pokroju „Dlaczego ja?”, „Ukryta Prawda”, „Szkoła”
i miliardy tysięcy innych badziewi, które sprawiają, że kanał telewizyjny czuje
się lubiany, oglądany, na topie. Ku radości twórców i ku radości (części) widzów – seriale
te się mnożą, ale w gruncie rzeczy i tak utkną kiedyś w naszej
nieposegregowanej szufladce pamięci i nie będą przestroga żadną. To, co uważamy
za „Boże! Jakie to okropne, następnym razem muszę uważać” uleci w nicość, a
jedynym co pozostawi to ponura przestrzeń wypełniona przeczuciem, że czegoś
tutaj brakuje.
Motyw odnalezionego rodzeństwa
już kiedyś się tam pojawił. Bliźniaczego, pragnę dodać. Tam wydawało się to czymś niewyobrażalnym, czymś co prędzej czy później zakończy się happy endem, ale tutaj – w Tucson, wszystko wygląda inaczej. Bo co byście powiedzieli widząc
filmik z osobą brutalnie duszoną, i w dodatku łudząco do Was podobną? Emma,
główna bohaterka tej powieści, w końcu znalazła dziewczynę z nagrania sądząc,
że to jej zaginiona siostra bliźniaczka, ale jedyne co odnalazła po niej w miasteczku,
to echo śmierci i pełno tajemniczych zagadek, kłamstw i gróźb.
Kiedyś, w recenzji pierwszego
tomu, opisywałam mój zachwyt nad książkami Sary Shepard. Bo zdecydowanie, jest się
nad czym zachwycać. Autorka ta jest wyrachowana, wie, w którym momencie akcję
uciąć, w którym przyspieszyć czy pozostawić czytelnika w niepewności. Uwielbiam
Sarę Shepard. Z ręką na sercu przyznam – czytałam tylko jeden kryminał Agathy
Christie, ale uwierzcie, bądź nie, Shepard pisze jak ona. Ich książki nie są
grube, wystarczy około 270 stron, by sklecić zrozumiałą, spójną, a ponadto
bezustannie trzymającą w napięciu powieść. Nie szczędzą akcji, to ona tu gra
pierwsze skrzypce, a smyczkiem zdecydowanie jest język, jakim się posługują,
prosty i przyjemny, który sprawia, że suniesz po fabule jak pingwin to lodowej
tafli Oceanu Południowego. Uwielbiam!
Emma – główna bohaterka tej
powieści wpakowała się w niezłe bagno. Co tu dużo gadać. W ramach śledztwa nad
zaginięciem/śmiercią jej siostry bliźniaczki udaje ją samą, żyje jak ona,
spotyka się z jej chłopakiem, kumpluje z koleżankami. Wszystko byłoby okej,
gdyby nie fakt, że życie Sutton jest naprawdę pięknie. No, nie licząc wrednych
i dwulicowych „przyjaciółek” wyjętych z amerykańskiego serialu, jednak Sutton ma
to, czego Emmie brakuje. Rodzinę. Rodziców, siostrę, piękny dom, modne ubrania.
O tym Emma mogła sobie tylko pomarzyć – ojca nie miała, a matka wyjechała na
"wycieczkę", z której ostatecznie nigdy nie wróciła. Sara Shepard
pięknie oddała ból młodej dziewczyny i jej smutne pragnienia. Świetnie
wykreowała Emmę, która nie jest ani nieśmiałą myszką, ani zaborczą wojowniczą.
I to mi się podoba. Emma jest niesamowicie zwyczajna i naturalna, ma własne
obawy, ma plany i marzenia. Posiada wiele cech, którymi odmiennie różni się od
tych typowych, amerykańskich nastolatek, w białych kozaczkach i torebkach od
Chanel, tu mam na myśli Sutton i jej obstawę. Sara Shepard stała się lepszą
nastolatką niż my wszyscy, którzy nimi jesteśmy.
Cieszę się niezmiernie – wątek miłosny cal po calu staje się bardziej miłosny, aniżeli udawany, jakiś sztywny albo sztuczny. W tamtym tomie bardzo mi go brakowało. Pozostawiał ziejącą pustką dziurę, do której miałam ochotę wskoczyć, momentami dość mając tych wiecznych zagadek. Tutaj miłym zaskoczeniem był właśnie on, jednak to nie w stylu Shepard tworzyć jest poukładane pary. Nie było go dużo, to nie romans, broń Boże, był niesamowicie subtelny, taki niewidoczny, zepchnięty na drugi plan, aczkolwiek taki, który buntuje się trochę, by dostać w końcu akapit dla siebie. To ten wątek miłosny trochę, a nawet bardzo, pokomplikował sprawy sercowe Emmy, co jeszcze bardziej pobudziło mój apetyt na kolejny tom.
Cieszę się niezmiernie – wątek miłosny cal po calu staje się bardziej miłosny, aniżeli udawany, jakiś sztywny albo sztuczny. W tamtym tomie bardzo mi go brakowało. Pozostawiał ziejącą pustką dziurę, do której miałam ochotę wskoczyć, momentami dość mając tych wiecznych zagadek. Tutaj miłym zaskoczeniem był właśnie on, jednak to nie w stylu Shepard tworzyć jest poukładane pary. Nie było go dużo, to nie romans, broń Boże, był niesamowicie subtelny, taki niewidoczny, zepchnięty na drugi plan, aczkolwiek taki, który buntuje się trochę, by dostać w końcu akapit dla siebie. To ten wątek miłosny trochę, a nawet bardzo, pokomplikował sprawy sercowe Emmy, co jeszcze bardziej pobudziło mój apetyt na kolejny tom.
Z tego co pamiętam, jedyną wadą
pierwszego tomu była przesadna ogólnikowość. Ślizganie się po temacie tylko po
to, żeby zaraz zacząć pisać o czymś innym. Tutaj już tego nie było. Była
solidna fabuła, z korzeniami i dobrym fundamentem. Jedynie martwi mnie fakt, że
miała ona określony punkt A i B. Czyli: podejrzenie, które Emma kieruje w kierunku
kogoś i ostateczne starcie. Tak rozpościerała się ta książka, w odróżnieniu od
pierwszej, która była chaosem zagadek, ciągle dodawanych i z całkowicie innej
beczki. Tutaj, można by rzec, była jedno podejrzenie, jeden nieustannie
gnębiący koncept i miliardy zagadek właśnie skierowanych do niego. Ale czepiam
się chyba, nie było przecież tak źle.
„Nigdy, Przenigdy” to drugi tom serii,
w której zakochałam się od pierwszego przeczytanego rozdziału. To książka
potwór, której niepozorna liczba stron, zapowiadać by mogła co najmniej ciekawą
opowiastkę. Błąd. Ona zapowiada niekończące się śledztwo, kłębiące myśli,
dochodzenia i podchody, które tak człowieka męczą, że ma ochotę tą książką trzasnąć
porządnie, bo to co wymyśliła i to, jak poprowadziła całość Sara Shepard się w
głowie nie mieści i na samą myśl o tym mam ochotę skoczyć z klifu. Ta seria
jest szalona, choć brakuje w niej dziwnych istot, nie znajdziemy tam
Kapelusznika ani nikogo nadzwyczajnego. Jest świetna, bo potrafi uzmysłowić,
jak niebezpieczne są osoby z naszego środowiska, udowadnia, że nie każdemu
można całkowicie zaufać i to, że każdy ma jakieś mroczne sekrety.
"Czasem bowiem ci, których najmniej podejrzewamy, mogą stanowić dla nas największe zagrożenie."
Gra w Kłamstwa | Nigdy, Przenigdy | Pozory Mylą | Kłamstwo Doskonałe