Cel, pal! - o technice przyswajania ciąg dalszy


Początek wakacji to dobry czas, by uratować noworoczne cele, które z jakiegoś powodu nie wypaliły. Okazuje się, że w 2016 Polacy chcą biegać, zrzucić zbędne kilogramy oraz… szlifować swój angielski. Ja również i wiem, że jest nas więcej. Jako wierna czytelniczka bloga Andrzeja Tucholskiego (tutaj brałam udział nawet w Share Week 2016), jestem w jego grupie utworzonej na Facebooku i tam – uwierzcie lub nie – co trzeci post mówi o prośbie podlinkowania różnych źródeł nauki języka (lub matematyki): podcastów, aplikacji, repetytoriów. Mnóstwo tych samych wątków. I w żadnym nie było o magazynach.

A szkoda, bo sama przeczytałam już kilka i mam dość wiedzy, by powiedzieć Wam – to działa. W te wakacje, jeśli jesteście zainteresowani nauką angielskiego (bo jest jeszcze opcja hiszpańskiego, rosyjskiego, francuskiego, włoskiego i niemieckiego) mam dla Was aż trzy propozycje spośród magazynów Colorful Media. Pierwszą z nich, jest wydanie specjalne "Travel Smart", drugą – magazyn dla zainteresowanych wzmocnioną nauką języka biznesu: Business English oraz, mój ulubieniec, najtańszy i najklasyczniejszy pięćdziesiąty dziewiąty numer English Matters. Może przyjrzymy się mu z bliska?

To już kolejna okładka z aktorem, którego każdy z nas uwielbia. Wcześniej, Emma Watson, teraz – Leonardo DiCaprio. To jemu poświęcony jest obszerny artykuł "Hollywood’s Golden Boy Gets His Just Reward", który wzbogacony jest również w słuchowisko – wystarczy zeskanować kod (ja używam do tego apki ScanLife), lub wpisać go na stronie internetowej wydawnictwa. I można się cieszyć – słuchając lektora, który starannie, idealną "brytyjszczyzną", akcentuje każde słowo. Zauważyłam, że te najbardziej nagłaśniane artykuły, dotyczące właśnie postaci z okładek, wymagają od czytelnika maksimum skupienia. Są najtrudniejsze, ale mają również najwięcej słówek przetłumaczonych w spisie na dole kartki: począwszy od tych zaawansowanych "to spur sb on to do sth" (zachęcać kogoś do), aż do tych, które na pewno znacie z wczesnych lat nauki "kick" (kopnięcie), czy previous (wcześniejszy) (ten akurat z seriali znacie, co?).


Nie da się ukryć, że najprzyjemniej czyta się coś niezobowiązującego, a jednocześnie coś, z czego faktycznie można wynieść pewne informacje. W tym numerze absolutnym mistrzem (zresztą, ten dział zawsze jest super-ciekawy) była lista dziesięciu przyzwyczajeń, które pozwolą zaoszczędzić czas. Pozostałe ciekawostki to już takie jak, "A Place to Visit Before are You Die" czy też "Saying Something Funny!", gdzie do czynienia mamy z kilkoma celnymi uwagami, ujętymi w sposób zabawny i luźny. "I am on a seafood diet. I see food, and I eat it.". Kolejnym niezwykłym i według mnie bardzo potrzebnym, napisanym pewnie z okazji dnia czwartego lipca, kiedy to Stany Zjednoczone obchodzą Dzień Niepodległości – jest umieszczony z dziale "Culture", artykuł poświęcony  historii prezydentów Ameryki. Niezwykłe dla takiej osoby jak ja, która fascynuje się tamtejszym światem i marzy o Nowym Jorku, a nie chciałaby wybierać się, wiedząc tylko, kto odkrył ten kontynent. Napisane tym językiem przystępniejszym i nie zanudzającym: głównie są tu ciekawostki i obowiązkowe do zapamiętania fakty. A teraz, mój ulubiony punkt – w sumie to, każdy z wymienionych wcześniej tekstów był świetny, ale ten to coś, z czym nie spotkałam się nigdy wcześniej – "The Sound of Movies". English Matters proponuje nam zapoznanie się z kawałkiem historii brytyjskiego kina, tak od razu po poznaniu elementów przeszłości Amerykanów – dla równowagi. Więc mamy dialogi pomiędzy bohaterami największych angielskich klasyków: romantyczne pożegnanie z "A Brief Encounter", dialog między Czarnym Rycerzem a Królem Arturem w "Mothy Python and the Holy Grail" oraz, mój faworyt, nietypowe wyznanie miłości Charlesa do Carrie z filmu "Four Weddings and a Funeral". Wszystko to, oczywiście, ma słówka podkreślone i niżej je przetłumaczone, więc nie martwcie się, że czegoś nie załapiecie; każdy z filmów ma jedno- lub dwuzdaniowe wprowadzenie do fabuły, a w ramce obok wytłumaczone idiomy oraz zamienniki. Warto też zeskanować kod załączony do każdego tekstu, który przekieruje na Youtube i pozwoli obejrzeć ten właśnie wycinek, z odpowiednią artykulacją, mimiką i nawet – łamiącym się głosem.

Nie chciałabym zdradzać Wam wszystkiego, ale powiem jedynie, że zarówno zwolennicy i kibice naszej reprezentacji piłki nożnej, jak i fani tańca czy egzotycznych podróży znajdą tutaj coś dla siebie. Bo i poziomy są różne, więc jak się podskoczy na coś wyższy etap edukacji, zawsze można do danego numeru wrócić. English Matters to świetna sprawa, jeśli chodzi o kształcenie się pod względem słownictwa i zdobywania jego coraz szerszych zasobów oraz umiejętności poprawnego budowania zdań. Ja widzę postępy: moje wakacyjne wyzwanie zmierza w dobrym kierunku: zaczynam myśleć po angielsku i wypowiadając się, czuję swobodę i pewność. Raz jeszcze, English Matters jest dla wszystkich, bez kategoryzacji, bez szufladkowania, niezależnie ile masz lat – wystarczy, że chcesz zdobywać wiedzę. A to już ogromny krok. 


PS. Za świetnie wykonaną pracę nad nowym numer kłaniam się Colorful Media i dziękuję za podesłanie egzemplarza!
PS2. Jakieś wyzwania na te wakacje czy hulaj dusza raczej?