Historia, która niszczy od środka ("Mroczne Umysły")


"Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy."

Niedaleka przyszłość. Stany Zjednoczone na czele z prezydentem Grayem bankrutują i zamykają swoje granice. Ludzie umierają z braku pracy, pieniędzy, żywności. Ulice wypełnia cisza. Nie spotkamy tam dzieci. Naiwnych małych istot grających w klasy, jeżdżących na rowerze, których posiadanie teraz uznajemy za dar, łaskę od Boga.

Cóż… w świecie Alexandry Bracken wszystko wygląda zupełnie inaczej.

W świecie autorki dzieci powyżej dziesiątego roku życia uznawane są za autodestrukcyjne monstra, które zagrażają ludzkiemu życiu, narodowi. Ba!, całej ludzkości. Ale spokojnie, nim zaczniecie panikować, wyjawię wam pewien szczegół. Z odsieczą przychodzi organizacja, która zamierza wyleczyć młodzież w zamkniętych obozach. Uratować ich. Potulni rodzice oddają swoje pociechy w ręce strażników, a potem… Potem możecie już panikować, bo okazuje się, że obóz to nie szkółka religijna. To tutaj dzieci sortowane są według swoich mocy. 

Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne Umysły. To tutaj przechodzą przez męki, upokorzenia, przeżywają najcięższe lata swojego życia. Szare twarze z gasnącą iskierką nadziei w sercu. 

Ta książka wepchnęła mnie w mentalną przepaść. Gdy o 2 w nocy zmusiłam się do jej przerwania to przez dobre półtorej godziny nie mogłam dojść do siebie. Nie potrafiłam uspokoić szaleńczego tempa bicia mojego serca, nie licząc zimnego potu na karku i dreszczy. Pragnienie wznowienia czytania przyćmione zostało jedynie dokładną analizą, jak bardzo pochłania i wręcz niszczy mnie ta książka od wewnątrz. A końcówka? Najbardziej zaskakujące zakończenie, jakie miałam okazję w tym roku przeczytać. Złamało mi serce.

Ruby, czyli główna bohaterka tej książki, która w obozie mieszka już sześć lat nie wyróżnia się niczym zwyczajnym. Kolejna Zielona, zamknięta w sobie i wiecznie zlęknięta dziewczyna. Nie żyje w nadziei, że kiedyś stąd wyjdzie, choć w głębi duszy jak wszystkie dzieci bardzo tego pragnie. Nie łudzi się, że to pandemonium, jakie panuje wokół kiedykolwiek odpowie za swoje czyny, zrozumie je i naprawi.

Ruby jest bystrą i rozsądną dziewczyną, choć w obozie tego nie dostrzegamy. Tam wydaje się otumaniona, apatyczna. Imponuje mi to, ze po tylu latach spędzonych w zamknięciu potrafi poświęcić się dla dobra innych, pokochać ich. Wie, że nie jest porcelanową laleczką, a jej obowiązkiem jest walka o lepsze jutro, o wolność, ponieważ jest… ostatnią z Pomarańczowych. 

Jej przyjaciół łatwo polubiłam. Uroczy Liam podbił moje serce. Jest takim wyrośniętym dzieciakiem z marzeniami, starannie ułożonymi planami i ogromną wiarą w nawet te najbardziej absurdalne rzeczy. Na pierwszym miejscu stawia dobro ogółu. Chce uratować resztę dzieci w obozach, zainicjować im powrót do rodziców, podarować im szczęście, możliwość planowania przyszłości. Chce by inni dostali, czego on nigdy mieć nie będzie.

I Pulpet, och Pulpet ciebie zostawiam na deser. Chyba w każdej książce znajdzie się wszystkowiedzący ktoś, rzucający na prawo i lewo ciętymi ripostami. A jeszcze lepiej gdy czyta on książki! Ogromnie polubiłam tego inteligentnego chłopaka, twardo stąpającego po ziemi i bez złudzeń patrzącego na zapowiadający się kres potęgi gospodarki Stanów Zjednoczonych. Liam i Pulpet to niezwykle różniąca się para. Marzyciel, guru i lider drużyny oraz pesymistyczny człowiek sarkazm. Dwa odległe światy, których łączy cieniutka nić podobieństwa, zwana nadzieją.  

"Pulpet jęknął.- Czemu jesteś taki dziwny?- Ponieważ moje dziwacztwa kasują twoje dziwactwa, moja ty hafciareczko złota."

Nie przepadam za książkami, których fabuła rozgrywa się w trasie. Nie lubię zmian otoczenia, wiecznych ucieczek, czego w Mrocznych Umysłach jest dużo. Jednak, co najważniejsze nie było to tu tak odczuwalne – przynajmniej dla mnie. Zazwyczaj denerwujące jest to, że jazda samochodem nie ma końca i zanim bohaterowie dotrą z punktu A do punktu B minie pół książki. Tu jest podobnie, lecz tej jazdy nie odbieramy jako drogi, czegoś nieistotnego, prowadzącego do ważniejszego finału. Bracken każdą wolną chwilę w samochodzie wypełniła ciepłymi rozmowami, zawrotami akcji i humorem, tak, że zapominamy ze jesteśmy w niezawodnym minivanie - Czarnej Betty.

Jedyny szczegół, który przeszkadza, to niewyjaśnione wątki polityczne. Zadajemy sobie pytanie, jak to się stało że USA zbankrutowało? Co był'Lato', sans-serifo tego przyczyną?Dlaczego dzieci od określonego roku życia wykazują nadprzyrodzone moce? Widać, że autorka pominęła typowo antyutopijne schematy rządowe, jakie wyraźnie możemy dostrzec w Igrzyskach Śmierci, do których z resztą wydawca nawiązuje z tyłu okładki. Jednak nie razi to w oczy i  żywię głęboką nadzieję, iż w Nigdy Nie Gasną dostaniemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

Alexandra Bracken w tej powieści uraczyła nas dobrze stworzonym antyutopijnym światem. On nas porywa, jego kleszcze zaciskają się wokół naszej klatki piersiowej, a my nie mamy czasu, nie mamy ochoty na złapanie oddechu. Świat, który swoją brutalnością doprowadza nas do płaczu, tak realny, że zastanawiamy się nad tym co czeka nas jutro, co czeka nas w przyszłości.

Gorąco polecam Mroczne Umysły, bo to jedna z tych książek, których się nie zapomina, które pozostają z nami na zawsze. 


Mroczne Umysły | Nigdy nie gasną | Po zmierzchu