4 min Czytania

Przepis na sukces książki dla
młodzieży jest śmiesznie prosty i każdy o tym wie. I im częściej czytam powieści z gatunku New Adult czy Young Adult, tym bardziej się o tym przekonuję.
Że musi być dziewczyna – niedoświadczona przez miłość, a złe wspomnienia. I
musi być chłopak – złota dłoń, która ratuje ją z opresji, czasem potrzebując
bardziej pomocy dla siebie. Że udaje on wielkiego macho i powszechnie uważany
jest za boga lub chuligana, a tak naprawdę w głębi duszy skrywa wiele przykrych
doświadczeń – blizn, których czas nie wyleczył, a wyleczy właśnie ona. I to
jest okej. To jest całkowicie do przejścia, pomimo schematów, książka taka może
wydawać się faktycznie wyniszczająca lub wstrząsająca. Ale nie zawsze.
Niestety.
Historia jaka przewija się przez
„Utratę” Rachel van Dyken jest naprawdę urocza. Naprawdę. Poznajemy tam Kiersten, poznajemy tam Wesa. Ona pochodzi z małej mieściny, właśnie zaczyna studia na college’u i jest
sierotą. On jest synem najbogatszego faceta na świecie i wszystkie dziewczyny
za nim szaleją. Ona ma rude włosy, on jest nieziemsko przystojnym aspirującym
aktorem. Więcej? Więcej nie jest potrzebne, wystarczy znać fabułę „Hopeless” i
„Gwiazd Naszych Wina”.
Sprawa jest prosta. Rachel van
Dyken zaczęła od konstrukcji bohaterów, którzy przeczą sobie na każdym kroku. Kiersten
miała być zamknięta, tak? I była taka. W pierwszych trzech rozdziałach, kiedy wstydziła się założyć bluzkę z dekoltem na dyskotekę. Potem nastąpił moment niezwykle burzliwy i przełomowy, moment, kiedy zapukała do drzwi chłopaka, którego zna – uwaga: AŻ 3 DNI i
lubieżnie rzuciła się na jego szyję, wcześniej monologując, że ma osiemnaście
lat, nikogo nie całowała i w ogóle to cała jest jakaś beznadziejna. A Weston – ten lubieżnie całowany – był całkiem do
przejścia. Nie irytował rozdwojeniem jaźni jak Kiersten, chociaż bywały momenty, gdy nie popisywał się sztuką narratora, wszystko opowiadając ze zbyt dużym przejęciem lub sztywnością. Jednak najbardziej do
gustu przypadli mi Gabe i Lisa – przyjaciele bohaterów, którzy mimo tego, że
stanową tło powieści, wykreowani zostali idealnie: z nutką tajemnicy i
niedopowiedzeń. Rozbrajali mnie na każdym rozdziale, bez nich umarłabym na zanudzenie wywodami o niesprawiedliwości życia i przesłodzonymi dialogami zakochanych gołąbeczków.
Językowo było bardzo dobrze.
Rachel van Dyken operuje niezastąpionym językiem idealnym dla młodzieżowego
gatunku – książkę czyta się lekko, strony same się przewracają, cały czas
dzieje się coś, na co warto zwrócić uwagę. Niektóre cytaty były tak dobre, że
moja przyjaciółka oceniła je jako godne Greena, i które zasłużyły na szlachetne
miejsce w moim zeszycie. Na przykład ten:
„Życie nie jest sprawiedliwe, ale bycie żywym? Bycie żywym jest niebem. Bycie żywym jest darem. Każda droga jest inna, z jakiegoś powodu taka jest nasza. Im wcześniej to zaakceptujemy, tym wcześniej przestaniemy płakać i zaczniemy żyć.”
Nie da się również ominąć prologu. Jest... wstrząsający. To chyba najlepszy lub nawet najgorszy moment tej powieści – autorka napisała go przenosząc nas do przyszłości, by tak samo jak w "Ostatniej piosence" Sparksa i "Hopeless" Hoover, móc zobaczyć fragment układanki, zakończenie powieści. To spojler i jak wiadomo – spojler zaostrza apetyt i sprawia, że nie przestajemy myśleć nad jego znaczeniem. Tutaj cały ten zabieg został poprowadzony nieco ułomnie, bo w przeciwieństwie do dwóch wspomnianych powieści, tu po jakimś czasie domyśleć można się zakończenia.
Martwi mnie trochę przestrzenność
historii. A raczej jej ograniczone pole. Fabuła wydaje się takim skakaniem po
tafli wody – domagasz się szczegółów i niecierpliwisz się, gdy ich nie
dostajesz. Całość była dla mnie właśnie jedną wielką niecierpliwością. Nie
mogłam się wbić w historię, bo czytałam tak wiele książek, że rozpraszały mnie
podobieństwa zewsząd na mnie czyhające.
I ja wiem co powiecie: w New
Adult i podobnych schematów uniknąć się nie da. A ja Wam odpowiem: nieprawda. Są książki, które faktycznie rozwalają na
łopatki obrotem akcji, należą do tego gatunku i również mają drobne
podobieństwa do innych powieści. I nie są naciągane, dialogi nie wyglądają na
wymuszone, bohaterowie nie są infantylni oraz nie przeczą sami sobie.

Utrata | Toxic | Wstyd