4 min Czytania

Przeprowadzka nie kojarzy się z
czymś dobrym. Opuszczenie rodzinnego domu, najbliższych przyjaciół i sąsiadów, zakończenie
nauki w szkole i momenty zaaklimatyzowania się w nowej są trudne, nie da się
ukryć. Wszystko jest trudne. Ale jeszcze gorzej mają ci, którzy przeprowadzają, z powodu trudnej sytuacji w domu. Teodor, Róża i ich mama są zmuszeni do ucieczki. Pakują
swój nieduży dorobek i uciekają z Krakowa do małej miejscowości, by odetchnąć,
poczuć się wolnym i przede wszystkim – bezpiecznym. Tam jednak nie czekają na
nich rewelacyjne warunki – mały, nadający się niemalże do rozbiórki domek na
ulicy Środkowej. Nie wiedząc czemu, nogi chłopca prowadzą go na Wschodnią,
gdzie znajduje się ten tytułowy "Dom na Wschodniej", czyli – gwoli ścisłości –
najbardziej dziwaczny budynek wszechczasów. Kim jest ekscentryczna starsza pani
zamieszkująca dom na Wschodniej i jej podopieczni – ciemnoskóra Roksana,
Stachu, Pi-Stachu, mały Wojtek i Konstancja, która sądzi, że jest on sarenką?
Jakie sekrety kryje ich dom, pozbawiony współczesnych wynalazków, a posiadający
służbę i lokaja? Oraz jakie drzwi otwiera tajemniczy klucz?
Po lekturze "Skazanych" i "Zabłądziłam" termin "polski debiut" kojarzy mi się tylko z pozytywnymi
odczuciami, a "Dom na Wschodniej" tylko podtrzymuje tezę, że Polacy też pisać
potrafią. A autorka Sabina Jakubowska w zupełności jest tego
przykładem. Jeśli nadal jesteście nieprzekonani: "Dom na Wschodniej" został
wyróżniony Nagrodą Główną w Konkursie Promotorzy Debiutów 2015. Uzasadnienie?
Proszę.
"Ta książka ma wszystko, co powinna mieć powieść dla młodzieży. Jest tu przyjaźń, pierwsza miłość, tajemnica, sporo trudnych tematów i wartka, wciągająca akcja. Ta książka ma także to, co powinna mieć po prostu dobra powieść: precyzyjną kompozycję, która zgrabnie splata wszystkie wątki i ujmującą plejadę niebanalnych bohaterów."

Sam język autorki początkowo nie
przypadł mi do gustu, musiało minąć trochę czasu zanim się z nim oswoiłam, ale
nie wiedząc czemu: nadal mam lekką awersję na jego widok. Ale to też nie
wszystko, ponieważ czasem wydaje mi się, że powieść ta bywa taka niepełna i
pozostawiająca niedosyt. Nie w takim pozytywnym znaczeniu, kiedy powieść
specjalnie zakończona zostaje w momencie najmniej odpowiednim, ale takim, że
naprawdę odczuwałam potraktowanie historii pobieżnie, jakby brakowało w niej
paru elementów. Ale nie muszę mieć racji, ja tu tylko sprzątam.
"Dom na Wschodniej" to nic innego
jak historia nieszczęść, które istniały dla siebie nawzajem: by dodać otuchy,
pokochać, zrozumieć. Nie jest to wprawdzie książka melodramatyczna, ale
rozczulająca na pewno, kochana i bardzo, bardzo ciepła. Poruszająca tak dużą
liczbę problemów i bohaterów, że pewnie nie policzyłabym ich na palcach u rąk,
ale w sumie, czy nie jest tak, że im więcej osób w domu tym atmosfera milsza i
weselsza? "Dom na Wschodniej" polecam każdemu, kto ma ochotę na kaskadę konfrontacji
młodzieży i dorosłych z ich problemami oraz powracającymi wspomnieniami, jednak
nie jest to powieść w żadnym razie dołująca i smutna, a dająca promyki nadziei
oraz zapowiadająca lepsze jutro, niezależnie od tego, kim jesteśmy i co
posiadamy.
dla młodzieży
new adult
obyczajówka
Sabina Jakubowska
wyd. Relacja
Za powieść serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Relacja ;)