"Syrena" Kiera Cass (+konkurs)


Umierały. Woda odbierała dech, zalewała płuca, paliła przełyk i wszystko, co jest w środku. Głównie serce, bo młode było i rwało się do życia, kochało lub chciało kochać. Umierały przypadkiem, jakby Matka Ocean tego nie zaplanowała, jakby nie miała wpływu na morskie wiatry, oceaniczne prądy i niebezpieczne wiry. A jednak to nie był wypadek – na każdą z nich czekało nowe życie, każda z nich wzbudziła Jej zainteresowanie i wkrótce otrzymać mogła najcenniejszy dar. Drugą szansę.

Przedstawiam Wam historię Kahlen, dziewczyny, która przeżywszy katastrofę na morzu, stała się syreną. Ale nie taką z H2O, wystarczy kropla, tylko prawdziwą, mitologiczną istotą femme fatale. Służba Matce Ocean, to cena jaką zapłaciła za swoje życie, to cena, którą spłacać będzie przez 100 kolejnych lat, jako wiecznie piękna, aczkolwiek przerażająco niebezpieczna córka Oceanu. Sto lat to wystarczająco dużo by zwiedzić świat, przeżyć fantastyczne przygody w towarzystwie innych syren i wypełnić tysiące misji, ale zdecydowanie zbyt dużo, by przeżyć rodzinną rozłąkę, brak bliskiej osoby i samą świadomość, że wystarczy jedno słowo, by w ludziach obudzić chęć pragnienia rzucenia się w morską toń… 

Przedstawiam Wam "Syrenę", debiut oraz owoc zamiłowania do historii i dzieciństwa spędzonego nad morzem popularnej autorki Kiery Cass – tej samej, która napisała "Rywalki" i cały ten księżniczkowo-lukrowy światek Selekcji. Jednak te dwa uniwersa nie mają ze sobą nic wspólnego, ba! powiedziałabym, że "Rywalki" zostały napisane bazując właśnie na syrenich przeciwnościach – na szczęście tym razem Cass dała poznać się z innej, mniej antyutopijnej, brokatowej i przede wszystkim – wolnej od trójkątów strony. A to już jest osiągnięcie. Ogólnie "Syrena" jakoś bardziej mi przypadła – owszem, miała wady, ale nie ciągnęła się tak monotonnie pomiędzy "Aspen" a "Maxon", a główna bohaterka (mimo, że też nie była rewelacyjna) mogłaby się obrazić, że porównałabym ją do Americi. A nie chcę tego robić, bo była znacznie bardziej znośna. Cała ta książka jest słodka – słowo, które odgrywa naprawdę dużą rolę w "Syrenie", aha – jeszcze "romantyczna". "Słodka i romantyczna", podchodzi niemal pod Austen, ale naprawdę taka jest ta powieść – stuprocentowo dziewczęca, milusia jak pluszowy miś i urocza w tej subtelny, nieprzerysowany sposób. Pod tym względem cudna dla dziewczyn starszych i młodszych. 

Choć żeby się do tej słodyczy przebić – darujcie sobie wstęp książki, bo to nudne wprowadzenie wnosi tyle, ile syrenia służba, czyli dobra setka stron. A to dużo, jak na tak lekką książkę. Strasznie mnie tym początkiem Cass zdołowała – myślałam, że lekturkę połknę w wieczór, dwa, a skończyło się na całym weekendzie – słabo, w porównaniu z "Rywalkami", "Syrenie" brakuje dobrego wejścia, które nakręciłoby akcję od pierwszych stron. Ponadto całość nieidealna – kiczowata dla czytelników, którzy za sobą mają wiele pozycji i infantylna dla innych, którzy z "zakazanych" wątków romantycznych po prostu wyrośli. Kwestia gustu – ja całość oceniam bardzo przyjemnie, ekscytująco nawet w skrajnych momentach (!), czasem naiwnie, ale też słodko i ciekawie. 

Ciekawie głównie z przyczyny takiej, że nieczęsto spotykam syreny w literaturze. Ściślej: w ogóle. I spodobał mi nie tylko pomysł, ale i cała mistyczna otoczka – Matka Ocean, która włada sobie wodami, ratuje życia, daje szanse. Fakt, że "żywi" się ludźmi co jakiś czas i składa się jej ofiary (więcej nie mówię, ale wątek mocno szalony!), że wymaga stuprocentowego posłuszeństwa i oddania. Kupuję to, tym bardziej, że ta forma jest wyrażona dość poważnym klimatem, określonymi zasadami, charakterną Matką i jej krwawą żądzą. To całkiem niezły jest scenariusz na film, może nie jakąś wielką, hollywoodzką produkcję, choć winszuję tego autorce, ale nawet coś, co pozwala przyjemnie spędzić popołudnie, jak "Ostatnia Piosenka", również na podstawie powieści.
Recenzja i konkurs powstały w ramach współpracy w wydawcą. 


Czujecie się zachęceni? 
Jeśli tak, zapraszam do udziału w konkursie z "Syreną" w roli głównej. 
Zgłoś się w komentarzu, zaobserwuj bloga (lajknij, jeśli chcesz) i napisz, dlaczego chcesz "Syrenę" przeczytać, a ja do do 20.05 wybiorę zwycięzcę. Masz czas do 15 maja! :) Powodzenia.