Droga do nieba nie była łatwa ("Miasto Szkła")



Książki Cassandry Clare to nie tyle książki wyjątkowe, a sentymentalne. Przynajmniej dla mnie. Jeśli wpadacie tu dość regularnie, pewnie nie umknęło Waszej uwadze moje zamiłowanie do powieści spod pióra tej amerykańskiej autorki, które czytać bym mogła z boskim namaszczeniem po parę razy. Gdyby kazano mi napisać w punktach plan zdarzeń wybranego rozdziału z „Miasta Szkła”, wypisałabym od razu bezokoliczniki zdań dotyczące nie jednego, a wszystkich rozdziałów. Co z tego, że wysłaliby mnie do psychiatry? Co z tego, że każdy jasnowłosy chłopak spotkany gdziekolwiek to Jace, a każda rudowłosa dziewczyna w moich oczach automatycznie staje się Clary? Co z tego, że idąc samotnie chodnikiem czuję się niczym Nocny Łowca przemierzający pola bitwy ze zwycięskim tryumfem na twarzy, lub co gorsza – z wyrazem obrzydzenia na widok tak licznej rasy Przyziemnych? Dobrze mi z tym i szczerze dziękuje sobie, że pewnego dnia sięgnęłam po „Miasto Kości”, bo kurde, nie wyobrażam sobie mojego życia bez tych książek. Serio.

Kocham tę książkę. Kocham stan, w który mnie wprowadza za każdym razem gdy po nią sięgnę. Nawet ten szósty raz jest tak samo emocjonujący, tak samo piękny i wzruszający jak ten pierwszy. Zwykle nie wracam do czytanych przeze mnie książek, ale ta – to nie książka. To bestia. Nienawidzę jej, że jest pod każdym względem idealna, że bohaterowie są tacy nieszczęśliwi, że zawsze coś stoi na przeszkodzie, że nie mogą być kimś, i nie mogą być z kimś, że po prostu wir wojny, chaosu i zniszczenia potrzebuje ich bardziej, niż oni by tego chcieli.

Tym razem to walka jest jedyną kochanką tej książki. Valentine jest arogancki i przebiegły, przelew krwi nieunikniony, ale nikt nie wie, po której stronie stać. Nocni Łowcy zdecydować się muszą na bitwę u boku wampirów i innych Podziemnych. Albo przeciwko nim. Niekomfortowa sytuacja występuje nie tylko na tym polu bitwy – serca Jace’a i Clary są taką samą konfrontacją. Razem muszą podjąć najważniejszą decyzję, czy pozwolić sobie na zakazaną miłość?


"Pomyśl, jak będziemy się czuć nazajutrz. Pomyśl o ile trudniejsze po wspólnie spędzonej nocy będzie udawanie, że nic do siebie nie czujemy przy innych ludziach, nawet jeśli jedyne co zrobimy to zaśniemy obok siebie. To jak wzięcie małej dawki narkotyku... sprawia jedynie, że chce się więcej."

Absolutnie najlepszy tom! Nie to, żeby pozostały były gorsze, ale „Miasto Szkła” jako ostatni tom trylogii, która de facto została przedłużona o 3 tomy, według mnie – bije resztę na głowę. Dlaczego?

1. Jest odrobinę dłuższa od poprzednich tomów, ponad pięćset stron, tym lepiej dla nas, uczta się wydłuża.

2. Żar bucha od każdego z rozdziałów, jak nie romanse, to wojna, jak nie wojna, to tajemnicze spiski, śledztwa i szpiedzy. Dużo tego!

3. Wyjaśni się baaaardzo dużo rzeczy.

4. Autorka z tomu na tom coraz lepiej wzbogaca swój garaż językowy, uwielbiam jej charakter pisania, jest lekki, ale pewna kwiecistość, rzadka w książkach dla młodzieży, często gra pierwsze skrzypce, co czyni tę książkę jeszcze lepszą. Rozbudowane opisy są po prostu genialne! Nie dość, że świetnie ilustrują świat przedstawiony, to i budują niesamowite napięcie.

5. Akcja nigdy nie zwalnia. Gdy przebrniesz przez początek, czeka się pasmo niekończącej się ekscytacji, bólu, rozczarowań i radości.

6. Najbardziej romantyczne i najbardziej depresyjno-miłosne cytaty pochodzą właśnie ze stronic tej książki!

7. Bez spojlerów, oczywiście, ale przewiduję morze wylanych łez. Ocean normalnie.

8. Dotąd nam nieznane mroczne sekrety zostaną ujawnione, cała skomplikowana historia wreszcie zacznie mieć ręce i nogi, wszystko stanie się mniej zagmatwane, niż jest teraz, ale nadal zawiłe i pozostawiające wiele pytań bez odpowiedzi.

9. W przypływie emocji być może jak ja, zaczniesz cytować Wergiliusza i jego „Eneidę”, której fragmenty po łacinie, jak i wielu innych dzieł, stanowią enigmatyczny ozdobnik każdej części „Darów Anioła”.
10. Tym razem akcja rozgrywa się w Alicante, stolicy Nocnych Łowców, dlatego poznamy ich obyczaje odrobinę bardziej, udzieli nam się również majestatyczna aura panująca wśród najstarszych Nefilim.

11. Humor się trzyma, choć jest go odrobinę mniej niż w „Mieście Popiołów”, co nie oznacza oczywiście, że całość straciła całą ironię. Wprost przeciwnie.Mam nadzieję, że te całe punkty są niepotrzebne.



Mam nadzieję, że te całe punkty są niepotrzebne. Mam nadzieję, że znasz „Miasto Szkła”, i że kochasz je tak mocno jak ja. Marzę by wszyscy przeczytali serię „Dary Anioła”, bo mimo, że skierowana jest głównie do młodzieży, nadal nie traci swego uroku i całej drapieżności. Serio, jest to udowodnione. Może nie przez amerykańskich naukowców, ale przeze mnie, moją kuzynkę i jej mamę, moje koleżanki, dalsze znajome i tysiące innych czytelników. Szukasz lekkiej serii, o niebanalnej konstrukcji i genialnie wykreowanym świecie? Masz dosyć trójkątów miłosnych? Lubisz stare legendy, opowiastki o mrocznych potworach, demonach i walce ze złem? W takim razie witam w domu.