Czytania
"Morze Potworów"
zalicza się do grupy ostatniej i opowiada o losach teraz już trzynastoletniego
Percy'ego Jacksona, chłopca, przed którym zatajana była prawda o jego
pochodzeniu i przeznaczeniu. Bowiem Percy nie bez przyczyny jest dyslektykiem i
ma trudności z czytaniem po angielsku – wszystko to, ponieważ jego mózg
"zaprogramowany" jest na starożytną grekę, i ADHD – by być
gladiatorem nieprzewidywalnym i niezwyciężonym. Percy Jackson jest herosem, a
herosi to dzieci greckich bogów, skutek ich zdrad i romansów ze śmiertelnikami,
ludźmi zamieszkującymi ziemię. Teraz, gdy dowiedział się, że jest synem jednego
z najpotężniejszych bogów, wyrusza na drugą, równie niebezpieczną misję. Misję
ratunku swojego przyjaciela i całego Obozu Herosów, w której nie ma czasu na
zastanawianie się, trzeba działać, walczyć i wygrać. Inaczej wszystko
przestanie istnieć.
Przyzwyczaiłam się już do faktu,
że książki Riordana są nietuzinkowe. Przynajmniej na mnie działają dosyć
specyficznie, bo mimo niewielkiej objętości (277 stron) z „Morzem Potworów”
męczyłam się niemiłosiernie. Co najmniej pół miesiąca na tak cienką książkę
wydawałoby się czymś kuriozalnie dziwacznym, jednak dla mnie to niecałe trzysta
stron i tak wydało się uciążliwe.
"Czy ty się nigdy nie czujesz tak, jakby na całym świecie naprawdę panował totalny bałagan? A my moglibyśmy zbudować wszystko całkiem od nowa? Koniec z wojnami. Żadnych bezdomnych. I nigdy więcej zadawania lektur na wakacje."
To pozycja bardzo różna.
Momentami irytuje mnie Percy, jego narracja i zachowanie, to, że ma trzynaście
lat, a przyzwyczaiłam się do bohaterów rzeczywiście nieco starszych. Potem
zaczynam go ignorować, czasami śmiejąc się w duchu z jego lekkich i niezobowiązujących
żarcików, które na tle katastrofy, lub szalonego cyklopa, który chce go pożreć,
brzmią nieco pretensjonalnie. Albo wyrosłam z takich książek, co może wydawać
się dziwne, bo w końcu jesteśmy w podobnym wieku. Tak czy owak, książka ta nie
podziała na mnie jak narkotyk, nie potrafiłam się w nią wbić, nadal czułam się
obco i nie na miejscu, a jedyne czego pragnęłam to zacząć czytać coś, co
faktycznie mnie pochłonie.
Ale jedno muszę przyznać – świat,
jaki wykreował Riordan jest genialny. Pod każdym względem dopracowany; Hades w
amerykańskim wieżowcu? Czemu nie! Pola Elizejskie w jednym z jego pokoi? Spoko!
Wizja ta, mimo niesamowitych unowocześnień – Aresa na motocyklu, bogów umawiających
się na randki i co ważniejsze, mającymi dzieci z ludźmi – bardzo zgrabnie
potrafi przedstawić to, co tak opornie z podręczników wkuwamy. To wspaniały
pomysł mieszać mitologię z fantastyką, może i nie nowy, ale w wykonaniu
Riordana jakże udany. „Percy” przecież, został okrzyknięty drugim „Harrym
Potterem”. Czy słusznie? Warto sięgnąć i przekonać się na własnej skórze.
Pochwała się należy za jeszcze
jeden aspekt. Zakończenia rozdziałów. Myślę, że to właśnie ten fakt sprawił, że
jakoś dobrnęłam do końca, bo przyznaję – autor potrafi trzymać w napięciu. Zapewne
niejedna osoba byłaby nimi zachwycona, ich skłonnością do trzymania czytelnika
przy sobie, bo faktycznie, są momenty, w których – pomimo mojej riordanowej
awersji – można zapomnieć o bożym świecie. Autor potrafi poprowadzić wartką akcję, w międzyczasie podkładając kłody pod nogi bohaterów, dzięki czemu całość staje się naprawdę zaskakująca, momentami wręcz nieprzewidywalna.
Rick Riordan pisze świetnie,
szybko i sprawnie. Nie pomija, nie skraca i nie ułatwia sobie przy tym pracy, a
poprawia całokształt, momentami nadrabiając odrobiną humoru. Osobiście nadal
coś mnie w nim odrzuca, jednak mam nadzieję, że przekonam się do jego
twórczości, i to czym prędzej, bo męczy mnie fakt, że jego książki nie podchodzą
mnie jedynej na całym świecie. Drugi oraz pierwszy tom podsumowałabym jako
spojrzenie na świat przez pryzmat magii, z dodatkiem groteski i humoru zakrawającego
momentami na ironię. Kolejne tomy przeczytam w
przyszłości, dam sobie trochę czasu na oddech i odpoczynek, ale jedno jest
pewne: nie popełnię drugi raz tego samego błędu zwlekając z przeczytaniem tej
serii, i wcisnę wszystkim znajomym dzieciom, gdy tylko zaczną raczkować i poznawać
literki. Bo być może właśnie z powodu późnego sięgnięcia nie rozumiem fenomenu „Percy’ego
Jacksona”.
Złodziej Pioruna | Morze Potworów | Klątwa Tytana | Bitwa w Labiryncie | Ostatni Olimpijczyk