Marcowy Przegląd Książkowy


Podsumowania jako jedyne na świecie pozwalają mi się zatrzymać i przypomnieć, że to już koniec pewnego etapu, ogarnąć książki w liczbach, podpatrzeć statystyki i ogólnie, odetchnąć kolejnym przeżytym miesiącem szkoły.

Fajnie. Ledwo zdążyłam się przyzwyczaić do "03" na marginesach zeszytów, a tu nagle kwiecień. To niesamowite, że czas już nie leci, nie pędzi, a jedynie przesypuje się pomiędzy palcami jak piasek na plaży i nieubłaganie nam ucieka. To. Mnie. Przeraża.


Jaki był marzec? Świetny. Zaczął się wyjątkowo, skończył równie dobrze.
Początek mojej listy zdobi niesamowite „Morze Spokoju”, które nie złamało serca, a pogruchotało je, cal po calu, zmieliło i zmiksowało. Ta powieść mną wstrząsnęła. Nie powiem nic więcej na jej temat, brak mi słów. Jest wyjątkowa.
Potem przyszła pora na odkładanego przez tygodnie „Starego człowieka i morze”, moją lekturę szkolną, w której spodobało mi się przesłanie, kwiecistość języka i sprawne nim operowanie. Nie przypadło mi do gustu zaś to, że z całą pewnością mógłby być świetnym usypiaczem, ale dzięki Bogu nie jest to powieść gruba.
Następnie napisałam trochę o książce, która od zbyt długiego czasu spędzonego na mojej półce zaczęła usychać w zapomnieniu, czyli "Przez Burze Ognia". Okazała się ona bardzo przeciętna, z wieloma wątkami perfidnie skopiowanymi z innych dystopii czy sci-fi, ale dało radę przez nią przebrnąć i przez kolejny tom też przebrnę.
Choćby nie wiem co „Wiosna 1941” była, jest i będzie na zawsze w mojej pamięci. Okazała się lekturą trudną, wymagającą ruszenia mózgownicą, ale trzeba czytać takie książki, dlatego polecam ją Wam wszystkim.
I moje drugie spotkanie z Sarą Shepard, czyli wspaniałe „Nigdy,Przenigdy”. To powieść cienka, lekka i przyjemna, z genialnie zarysowaną kreacją bohaterów i idealnie poprowadzonym wątkiem kryminalnym.
Jak wspomniałam na początku – miesiąc skończył się wyjątkowo dobrze, bo z „Akademią Dobra i Zła”. Recenzji jeszcze nie ma, ale będzie, obiecuję. Na razie więcej nie zdradzam, wkrótce będzie można przeczytać o niej parę zdań, już niebawem. 

Ponadto napisałam trochę o własnych czytelniczych problemach, o tym dlaczego kochamy baśnie i o serialu, który wojował mną i w marcu, i w lutym, czyli "Teen Wolf". Życzę sobie i Wam żeby kolejny miesiąc minął równie szybko, a kolejny jeszcze szybciej, żeby wakacje czekały na mnie, na Was tuż za rogiem, żebyśmy mogli wreszcie trochę przystopować, wyluzować się i bez żadnych skrupułów połykać jeszcze większą ilość książek.
Cześć!