Favorite Songs Book Tag


Cześć! 
Dzisiaj bez zbędnego przedłużaniaFavorite Songs Book Tag to zabawa powstała stosunkowo niedawno – i, to w polskiej blogosferze. Sprawczynią #1 jest jego twórczyni, czyli Klaudia stąd, a sprawczynią #2 jest Iza, która zaczęła mnie nominować do wszystkich możliwych Tagów świata. Tego między innymi. Dziękuję, teraz tylko zabiję okna deskami i w ogóle nie ruszam się od komputera, bo sklejam, odpowiadam i wymyślam odpowiedzi! :D

Okej, ale jak to działa?
Kategoria-książka-piosenka, czyli odpowiadam na pytanie dotyczące książki/bohaterów i staram się dopasować do danych wydarzeń piosenki, które po prostu mi się z nim nimi kojarzą.



Nastya. Nastya Kashnikov z "Morza Spokoju" tak jak dziewczyny w powyższym teledysku nie szczędzi kosmetyków. To jej sposób na przetrwanie, fasada za którą z łatwością może się ukryć. Ucieka się do kusych minispódniczek, bluzek z dekoltami i szpilek tak wysokich, że sama po latach praktyk jeszcze nie opanowała sztuki w nich chodzenia. Josh Benett tę faskę zdziera, a Nastya staje się Emilią i wtedy pseudonim "Słoneczko" nie zakrawa na groteskę, tylko faktycznie odnosi się do jej osoby. Jest piękna, w moich wyobrażeniach i nawet na tej fatalnej okładce, która na myśl przywodzi paranormalne kreatury. Z tuszem, który spływa z jej twarzy wraz z potem podczas biegania, z podkładem, który pewnie niejednokrotnie zamazał jej koszulki, nawet z połową ciała odkrytą i natapirowaną burzą czarnych włosów – jest piękna, bez wątpienia.


"Heart By Heart" Demi Lovato 

Wybija północ, a ona obchodzi urodziny. Nie oczekuje prezentów, imprezy niespodziankowej, kluczyków do nowego mercedesa, bo dlaczego? Jej ojciec to psychopata, jej matka została przez niego uprowadzona, nie ma rodziny, a jej dom jest w kawałkach, więc mieszka w Instytucie Nocnych Łowców. Wybija północ i ktoś puka do jej drzwi. Prowadzi ją do oranżerii, daje miniaturowy torcik z jedną świeczką, rozmawia, w końcu całuje. Ta scena mnie urzekła, kiedy byłam młodsza i w podświadomości nadal gdzieś miga. Uwielbiam spontaniczność tej dwójki, w ogóle kocham ich, to jedna z najlepszy par ever. Mam na myśli Jace'a i Clary z "Darów Anioła" Cassandry Clare. Opisany pocałunek: "Miasto Kości" strona niewiemktóra, bo pożyczyłam książkę. Na górze link do filmowej interpretacji.


Rose Hathaway z serii "Akademia Wampirów", zdecydowanie. Niesamowicie odważna, niemożliwie zdeterminowana, sprytna i silna. To maszyna, która ukrywa uczucia takie jak lojalność, empatia i troska. Zrezygnowała z ostatniego roku nauki by wyjechać na koniec świata i wpakować się w istny rój, w centrum piekła, paszcze lwa. Innym razem uciekła by ratować przyjaciół, jeszcze wcześniej by uratować przyjaciółkę. To nie tylko najlepsza odważna bohaterka, a najlepsza bohaterka w ogóle. Chcę być taka jak ona! 


"Where We Belong" Thriving Ivory

- czyli najpiękniejszy i najbardziej wzruszający fanowski filmik o serii - 
Mogłabym dać tak jak Iza – Liesel i Rudego. Mogłabym dać Liama, Pulpeta i Zoe z "Mrocznych Umysłów", albo Willa i Chestera z "Tuneli", ale serio, jeśli chodzi o tę najlepszą to wybór jest całkowicie oczywisty. W moim przypadku to Harry, Ron i Hermiona, czyli trójka niesamowita i zdolna do najbardziej nieprawdopodobnych rzeczy. Uwielbiam ich i zawsze będę uwielbiała.

Do tych, którzy czytali - obok filmu powyżej nie da przejść się obojętnie. Istny majstersztyk.


"The Story" Thirty Seconds to Mars  

Tutaj wybór nie był już tak oczywisty, ponieważ każdy klasyk jaki tylko mam okazję przeczytać, natychmiast ląduje w kanonie książek ulubionych. Jednak niezaprzeczalnie w pamięci najbardziej utkwił mi "Portret Doriana Graya". To chyba jedna z tych najlepszych książek, jakie nie tylko miałam przyjemność przeczytać dwa lata temu, ale i w całym życiu. Powieść ta nie należy do najłatwiejszych, skłania raczej do przemyśleń. Piękny, wyniosły język czyni tę książkę bogatą w mądre cytaty lekturę, na którą obecne poluję, bo wydanie wznowili, a szkoda, że nie mam jej jeszcze na półce!


"Hurricane" Thirty Seconds to Mars 

Adam, zdecydowanie Adam z trylogii "Dotyk Julii". Nie wiem jak to możliwe, że zaszła w nim tak nagła zmiana – w pierwszej części był postacią cudną, bohaterem i naprawdę fajnym facetem. Potem, z tomu na tom atmosfera wokół niego coraz bardziej się zagęszczała, znienawidziłam go, zresztą pewnie jak każdy, kto czytał tę trylogię. Nie zrozumiem jego powodów, nie lubię, nie zroszę Adama.


Sky i Holder! Hopeless! Colleen Hoover! Rany, uwielbiam ich, uwielbiam! Jedna z par, które są zdecydowanie autentyczne, ciekawe, mają nietypowe podejścia do spraw i łączą je wspólne przeżycia. Niesamowita historia, zwykle nie wierzę w przeznaczenia i przypadki, ale kurde, to co wydarzyło się po tak wielu latach raczej nie jest zbiegiem okoliczności. 


"Clair de lune" Claude Debussy  

Żadne NA nie wzrusza tak jak Cassandra Clare. Nie "Morze Spokoju", nie "Hopeless" ani "Losing Hope". Z "Maybe Someday" było już trudniej się powstrzymać, ale nigdy nie płakałam tak jak przy "Mechanicznej Księżniczce". To jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam. Sprawia, że jesteś zdruzgotany, potem jednak odnajdujesz dobre strony i jesteś szczęśliwy, uśmiech pojawia się spod kurtyny włosów i fali łez. Zakończenie chwyta za serce, brutalnie wyrywa z piersi, rzuca nim o ścianę, potem wraca na swoje miejsce całkiem nowe, pełne nadziei. To był słodko-gorzki koniec, a jednocześnie taki bajkowy, magiczny, z nutą smutku jak i radości… To piękna historia, piękni bohaterowie i piękna miłość. Clare, jesteś geniuszem.



"Dead Inside" Muse  

O mojej miłości do Voldzia już gdzieś pisałam.
"Uwielbiam Voldemorta. A przynajmniej pewna część mnie go uwielbia.

Za niezwykle złożoną osobowość, pełną charyzmy postać, za to, że wszystko robi ze względu na przeszłość, dawne krzywdy, niewyrównane rachunki. Lubię go, bo jest postacią inną, ciekawą, mało szablonową. Lubię go też jako Toma Riddle'a – bawi mnie swoim wydumanym ego, przekonaniem, że jest lepszy i bardziej wyjątkowy. Nie miał łatwo, ale nie użalam się nad nim. Lubię go jako bohatera, bo pomimo odrażającego wyglądu kryje więcej ludzkich twarzy niż którekolwiek z nas."


"How To Disappear Completely” Radiohead  

Audrey z "Ostatniego pociągu do Babylon". Pomimo wszystkich głupstw, pomimo nierozsądnych chwil, pomimo nieodpowiedzialności, listów samobójczych, alkoholu, pomimo nocy, która miała być nocą Adama i pomimo tego, jaką osobą się teraz stała – uwielbiam ją. Nie potrafię określić dlaczego, nawet wolę nie wiedzieć. Nie należy raczej do potencjalnych autorytetów. Po prostu, uwielbiam Audrey niezależnie od przeszłości, a raczej ją za nią uwielbiam. Udowodniła, że w jakiś sposób można z nią żyć, przezwyciężać, zaakceptować.


"Same Old War" Our Last Night  

A tu odpowiedź mam już gotową.
"Anioły i demony" są dla mnie idealnym wspomnieniem zwiedzanego Rzymu. To niesamowite jest czytać książkę opisującą elementy renesansowych budowli automatycznie je zwiedzając, doczytując się i oglądając wszelkie zabytki na własne oczy. Niesamowite jest przechodzenie przez most ze świadomością, że w plecaku mam książkę, w której poprzedni rozdział poświęcony był właśnie jemu - zagadce z nim związanej. figurom coś symbolizującym, jego historii i fascynującej przeszłości. Polecam, niesamowita sprawa :D


"Morze Spokoju" wcale nie jest spokojem. Wcale nie jest niewinną ciszą, delikatnym pomrukiem kota, znajomym buczeniem komputera, czy szelestem przewracanych stron. Jest Armagedonem, który plądruje serca, który niszczy i razem z sobą zabiera wszelkie dobro, wszelką moralność i roztkliwienie. A pozostawia? Morze chaosu i bólu, w którym utopimy się, nawet jeśli mamy medal olimpijski. Ściągnie nas na dół i pozostawi samemu sobie, żeby pomyśleć, filozofować, pobyć." (recenzja)

I to by było na tyle. Świetny tag, naprawdę zachęcam Was do jego wykonania w wolnym czasie. Prosty nie jest, jeden z trudniejszych jakie robiłam, ale sądzę, że warto, bo zabawy przy nim było nie lada. 

Na Wasze propozycje czekam w komentarzach! Nie zapominajcie o piosenkach :D